Halina Gutsche-Siewierska

Urodziła się 14 lutego 1928 w Poznaniu. Jej ojcem był prawnik i publicysta Jerzy Gutsche, a matka malarką, absolwentką Akademii Sztuk Pięknych w Dreźnie. Podczas II wojny światowej oficjalnie uczęszczała do szkoły krawieckiej, jednocześnie biorąc udział w tajnym nauczaniu. Wstąpiła również do Armii Krajowej, gdzie zajmowała się kolportażem prasy podziemnej.

Po wojnie rozpoczęła studia w Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Poznaniu, po czym przeniosła się na Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie, gdzie ukończyła grafikę.

Przez całe swoje życie zawodowe pracowała jako grafik w pismach ilustrowanych m.in. w „Misiu”. W latach 1955–1962 była kierownikiem artystycznym „Płomyka”, a w latach 1962–1968 pełniła tę funkcję w redakcji „Polski”. Jej prace ukazywały się również m.in. w „Perspektywach”, „Świecie Mody” czy w „Światowidzie”. Tworzyła ogromną ilość ilustracji książkowych, okładek do książek, pocztówek, kalendarzy, portretów i miniatur.

Jednak jej specjalnością były ilustracje dla dzieci. Stworzyła swój własny, niepowtarzalny styl. Postaci u Haliny Gutsche-Siewierskiej przypominają zabawki czy lalki. Jej charakterystyczne ilustracje cechuje uproszczenie kształtów i płaski, intensywny kolor, formą nawiązując do wczesnoszkolnych prac plastycznych takich jak wycinanki.

Była autorką ilustracji m.in. do następujących książek:

  • 1953: Wiórki, Hanna Januszewska
  • 1963: Plastusiowo, Maria Kownacka
  • 1963: Lato czarodziej, Barbara Lewandowska
  • 1969: Wesoła menażeria, Maria Terlikowska
  • 1971: Idą, idą zające, Jerzy Kierst
  • 1972: Nasza ziemia i słońce, Czesław Janczarski
  • 1974: Kasia, Wiera Badalska
  • 1975: Przygoda piłki, oprac. Maria Dunin-Wąsowicz
  • 1976: Gospodarstwo Ani i Gosi, Anna Kozerska

Pani Halina zmarła 25 czerwca 2011 roku. Jest bardzo mało informacji o jej życiu i twórczości. Znalazłam w sieci piękne wspomnienia pani Katarzyny Siewierskiej o jej Mamie napisane w pierwszą rocznicę śmierci.

 

Moja Mama HALINA GUTSCHE-SIEWIERSKA

„Urodziła się w 1928 roku w Poznaniu. Jej ojciec był znanym w Poznaniu prawnikiem, publicystą Dziennika Poznańskiego, Tęczy i Przewodnika Społecznego oraz wykładowcą w Wyższej Szkole Handlowej i w Katolickiej Szkole Społecznej. Matka ukończyła Akademię Sztuk Pięknych w Dreźnie i zajmowała się malarstwem portretowym, ale po urodzeniu trojga dzieci poświęciła się głównie rodzinie.

We wspomnieniach dzieci była to bardzo kochająca się, zgodna rodzina. Zachowane zdjęcia z okresu sprzed II wojny światowej ukazują upozowaną grupkę pod bożonarodzeniową choinką: uśmiechniętą czule Matkę, dzieci ściskające w rękach prezenty od Mikołaja, ojca na skraju kadru, który jako fotograf dobiega w ostatniej chwili przed wybuchem magnezji. Są też zdjęcia z kinderbalów, z lodami w dłoni, zdjęcia ze spacerów, z wakacji, ukazujące często dzieci tulące się do rodziców.

To bajkowe dzieciństwo skończyło się wraz z wybuchem wojny. Ojciec został mobilizowany i wkrótce trafił do obozu dla oficerów w Kozielsku, a stamtąd do Katynia, gdzie dopełnił się jego los. Matka z trójką dzieci została wysiedlona z Poznania do Ostrowca Świętokrzyskiego, w bardzo trudne warunki, bez środków do życia i z mało praktycznym zawodem jak na warunki okupacyjne. Bywało głodno. Ale w pamięci dzieci zachowały się też miłe chwile z tych czasów. Matka opowiadająca dzieciom opery Wagnera, wakacje w majątku u rodziny w Wielkopolsce.

Czas okupacji to też pierwsze kroki w dorosłość mojej Mamy. Wstąpiła do AK i roznosiła gazetki podziemne. Chodziła na tajne komplety, a oficjalnie do szkoły krawieckiej. Dzięki tej szkole nauczyła się szyć, co miało jej się potem w życiu bardzo przydać: obszywała siebie i swoich bliskich. A elegancki wygląd miał dla niej od dziecka ogromne znaczenie.

Maturę zdała już po wojnie, następnie wstąpiła do Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Poznaniu, po czym przeniosła się na Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie, którą ukończyła w 1951 roku. Malarstwo i grafika to były najważniejsze sprawy w jej życiu. Była z ducha, zainteresowań, wreszcie talentu artystką. To była jej życiowa pasja. Co nieczęste u artystów była też pracowita, zorganizowana, słowna, solidna, jak to poznanianka. To połączenie talentu, pasji i pracowitości zaowocowało ogromną ilością ilustracji książkowych, okładek do książek, pocztówek, kalendarzy, portretów i miniatur. Była znaczącą autorką ilustracji dziecięcej. Stworzyła swój własny, rozpoznawalny styl. Jednocześnie przez całe swoje życie zawodowe pracowała jako grafik w pismach ilustrowanych. Jako dziecko pamiętam, że zasypiając, zawsze widziałam światło dochodzące z pokoju obok i Mamę pochyloną nad stołem z rysunkami.

Wyszła za mąż za Andrzeja Siewierskiego, inżyniera elektryka. Przeżyli razem 54 lata. Dochowali się córki, wnuków i prawnuczki. Z czasem rodzina była dla Mamy coraz ważniejsza, często mówiła, że udana rodzina to najważniejsza rzecz na świecie.

Wspólną pasją Rodziców były podróże. Zjeździli razem kilka kontynentów, fascynowali się architekturą, krajobrazami, innością. Pod koniec życia, z uwagi na zdrowie, dalekie podróże stały się już dla Mamy niedostępne. Cieszyła się z bliższych wyjazdów po Polsce, potem w okolicy Warszawy, wreszcie pozostały jej wyprawy do Parku Botanicznego czy do Łazienek, ale każda wycieczka sprawiała Jej nieodmiennie ogromną radość.

Tu należy wspomnieć o chyba najważniejszym rysie charakteru Mamy pogodzie ducha, dzielności, totalnym optymizmie. Niezależnie od sytuacji cieszyła się życiem i wszystko widziała w jasnych barwach. Nie skarżyła się na zdrowie, coraz bardziej szwankujące. We wszystkim umiała znaleźć dla siebie jakiś pozytyw, cieszyć się tym, co było Jej dostępne. Okazywała wdzięczność za najmniejsze nawet przysługi.

Ta Jej radość życia przyciągała ludzi. Całe życie była otoczona przyjaciółmi. Spotkania, bale sylwestrowe, wspólne wypady za miasto, wspólne wakacje, pocieszanie się nawzajem w trudnych chwilach. Kiedy po śmierci Mamy informowałam o tym Jej przyjaciół, były to trudne, ale i wzruszające rozmowy. Mówili, że była niezwykłą Osobą, ważną w ich życiu, podkreślali Jej pogodę ducha, mówili, że wiszące u nich na ścianach portrety i miniatury oraz książeczki Jej autorstwa, które zachowali z dzieciństwa, zawsze będą im o Niej przypominać.

Mama przeżyła swoje życie w pełni. Miała pasje i je realizowała, spełniała się też w kontakcie z rodziną i przyjaciółmi .Choć jak każdy, miała trudne chwile, właściwie wszystko Jej się w życiu udało. To ułatwia trochę rozstanie z Mamą.”

Urodziła się 14 lutego 1928 w Poznaniu. Jej ojcem był prawnik i publicysta Jerzy Gutsche, a matka malarką, absolwentką Akademii Sztuk Pięknych w Dreźnie. Podczas II wojny światowej oficjalnie uczęszczała do szkoły krawieckiej, jednocześnie biorąc udział w tajnym nauczaniu. Wstąpiła również do Armii Krajowej, gdzie zajmowała się kolportażem prasy podziemnej.

Po wojnie rozpoczęła studia w Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Poznaniu, po czym przeniosła się na Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie, gdzie ukończyła grafikę.

Przez całe swoje życie zawodowe pracowała jako grafik w pismach ilustrowanych m.in. w „Misiu”. W latach 1955–1962 była kierownikiem artystycznym „Płomyka”, a w latach 1962–1968 pełniła tę funkcję w redakcji „Polski”. Jej prace ukazywały się również m.in. w „Perspektywach”, „Świecie Mody” czy w „Światowidzie”. Tworzyła ogromną ilość ilustracji książkowych, okładek do książek, pocztówek, kalendarzy, portretów i miniatur.

Jednak jej specjalnością były ilustracje dla dzieci. Stworzyła swój własny, niepowtarzalny styl. Postaci u Haliny Gutsche-Siewierskiej przypominają zabawki czy lalki. Jej charakterystyczne ilustracje cechuje uproszczenie kształtów i płaski, intensywny kolor, formą nawiązując do wczesnoszkolnych prac plastycznych takich jak wycinanki.

Była autorką ilustracji m.in. do następujących książek:

  • 1953: Wiórki, Hanna Januszewska
  • 1963: Plastusiowo, Maria Kownacka
  • 1963: Lato czarodziej, Barbara Lewandowska
  • 1969: Wesoła menażeria, Maria Terlikowska
  • 1971: Idą, idą zające, Jerzy Kierst
  • 1972: Nasza ziemia i słońce, Czesław Janczarski
  • 1974: Kasia, Wiera Badalska
  • 1975: Przygoda piłki, oprac. Maria Dunin-Wąsowicz
  • 1976: Gospodarstwo Ani i Gosi, Anna Kozerska

Pani Halina zmarła 25 czerwca 2011 roku. Jest bardzo mało informacji o jej życiu i twórczości. Znalazłam w sieci piękne wspomnienia pani Katarzyny Siewierskiej o jej Mamie napisane w pierwszą rocznicę śmierci.

„Moja Mama HALINA GUTSCHE-SIEWIERSKA

Urodziła się w 1928 roku w Poznaniu. Jej ojciec był znanym w Poznaniu prawnikiem, publicystą Dziennika Poznańskiego, Tęczy i Przewodnika Społecznego oraz wykładowcą w Wyższej Szkole Handlowej i w Katolickiej Szkole Społecznej. Matka ukończyła Akademię Sztuk Pięknych w Dreźnie i zajmowała się malarstwem portretowym, ale po urodzeniu trojga dzieci poświęciła się głównie rodzinie.

We wspomnieniach dzieci była to bardzo kochająca się, zgodna rodzina. Zachowane zdjęcia z okresu sprzed II wojny światowej ukazują upozowaną grupkę pod bożonarodzeniową choinką: uśmiechniętą czule Matkę, dzieci ściskające w rękach prezenty od Mikołaja, ojca na skraju kadru, który jako fotograf dobiega w ostatniej chwili przed wybuchem magnezji. Są też zdjęcia z kinderbalów, z lodami w dłoni, zdjęcia ze spacerów, z wakacji, ukazujące często dzieci tulące się do rodziców.

To bajkowe dzieciństwo skończyło się wraz z wybuchem wojny. Ojciec został mobilizowany i wkrótce trafił do obozu dla oficerów w Kozielsku, a stamtąd do Katynia, gdzie dopełnił się jego los. Matka z trójką dzieci została wysiedlona z Poznania do Ostrowca Świętokrzyskiego, w bardzo trudne warunki, bez środków do życia i z mało praktycznym zawodem jak na warunki okupacyjne. Bywało głodno. Ale w pamięci dzieci zachowały się też miłe chwile z tych czasów. Matka opowiadająca dzieciom opery Wagnera, wakacje w majątku u rodziny w Wielkopolsce.

Czas okupacji to też pierwsze kroki w dorosłość mojej Mamy. Wstąpiła do AK i roznosiła gazetki podziemne. Chodziła na tajne komplety, a oficjalnie do szkoły krawieckiej. Dzięki tej szkole nauczyła się szyć, co miało jej się potem w życiu bardzo przydać: obszywała siebie i swoich bliskich. A elegancki wygląd miał dla niej od dziecka ogromne znaczenie.

Maturę zdała już po wojnie, następnie wstąpiła do Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Poznaniu, po czym przeniosła się na Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie, którą ukończyła w 1951 roku. Malarstwo i grafika to były najważniejsze sprawy w jej życiu. Była z ducha, zainteresowań, wreszcie talentu artystką. To była jej życiowa pasja. Co nieczęste u artystów była też pracowita, zorganizowana, słowna, solidna, jak to poznanianka. To połączenie talentu, pasji i pracowitości zaowocowało ogromną ilością ilustracji książkowych,
okładek do książek, pocztówek, kalendarzy, portretów i miniatur. Była znaczącą autorką ilustracji dziecięcej. Stworzyła swój własny, rozpoznawalny styl. Jednocześnie przez całe swoje życie zawodowe pracowała jako grafik w pismach ilustrowanych. Jako dziecko pamiętam, że zasypiając, zawsze widziałam światło dochodzące z pokoju obok i Mamę pochyloną nad stołem z rysunkami.

Wyszła za mąż za Andrzeja Siewierskiego, inżyniera elektryka. Przeżyli razem 54 lata. Dochowali się córki, wnuków i prawnuczki. Z czasem rodzina była dla Mamy coraz ważniejsza, często mówiła, że udana rodzina to najważniejsza rzecz na świecie.

Wspólną pasją Rodziców były podróże. Zjeździli razem kilka kontynentów, fascynowali się architekturą, krajobrazami, innością. Pod koniec życia, z uwagi na zdrowie, dalekie podróże stały się już dla Mamy niedostępne. Cieszyła się z bliższych wyjazdów po Polsce, potem w okolicy Warszawy, wreszcie pozostały jej wyprawy do Parku Botanicznego czy do Łazienek, ale każda wycieczka sprawiała Jej nieodmiennie ogromną radość.

Tu należy wspomnieć o chyba najważniejszym rysie charakteru Mamy pogodzie ducha, dzielności, totalnym optymizmie. Niezależnie od sytuacji cieszyła się życiem i wszystko widziała w jasnych barwach. Nie skarżyła się na zdrowie, coraz bardziej szwankujące. We wszystkim umiała znaleźć dla siebie jakiś pozytyw, cieszyć się tym, co było Jej dostępne. Okazywała wdzięczność za najmniejsze nawet przysługi.

Ta Jej radość życia przyciągała ludzi. Całe życie była otoczona przyjaciółmi. Spotkania, bale sylwestrowe, wspólne wypady za miasto, wspólne wakacje, pocieszanie się nawzajem w trudnych chwilach. Kiedy po śmierci Mamy informowałam o tym Jej przyjaciół, były to trudne, ale i wzruszające rozmowy. Mówili, że była niezwykłą Osobą, ważną w ich życiu, podkreślali Jej pogodę ducha, mówili, że wiszące u nich na ścianach portrety i miniatury oraz książeczki Jej autorstwa, które zachowali z dzieciństwa, zawsze będą im o Niej przypominać.

Mama przeżyła swoje życie w pełni. Miała pasje i je realizowała, spełniała się też w kontakcie z rodziną i przyjaciółmi .Choć jak każdy, miała trudne chwile, właściwie wszystko Jej się w życiu udało. To ułatwia trochę rozstanie z Mamą.”

Może pamiętasz jej ilustracje z...

Otwórz okienko

napisała: Helena Bechlerowa

Gospodarstwo Ani i Gosi

napisała: Anna Kozerska

Plastusiowo

napisała: Maria Kownacka

Nasza ziemia i słońce

napisał: Czesław Janczarski